Random Hetalia RPG
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Korytarze i gabinety

2 posters

Go down

Korytarze i gabinety Empty Korytarze i gabinety

Pisanie by Ardwi Nie Sie 26, 2012 7:30 pm

Lala, robimy sto tematów dla dwóch osób!
Ardwi
Ardwi

Liczba postów : 191
Join date : 04/06/2011
Age : 29
Skąd : Zadupie Polski!

Powrót do góry Go down

Korytarze i gabinety Empty Re: Korytarze i gabinety

Pisanie by An Sob Wrz 01, 2012 4:39 pm

Sala Transmutacji


Właśnie nadeszła jego wielka chwila. Stał, z rękoma założonymi na piersi, oparty o biurko i obserwował nastolatków, wchodzących do wnętrza sali. Nie oszukujmy się, wyglądał szykownie i "cool". Czuł na sobie spojrzenia dziewcząt, ich głosy, pełne podniecenia i zadowolenia. Cóż, musiał się wziąć w garść - jako nauczyciel nie miał prawa patrzeć na uczniów w nieodpowiedni sposób. Gdyby nie to, że był cholernie młody, pewnie traktowałby swoją pracę zupełnie inaczej - a przede wszystkim - poważnie. On tymczasem był aktorem, Hogwart robił mu za scenę, a ci wszyscy młodzi ludzie za widownię. Widownię, którą miał zachwycić, dla której miał być, rzecz jasna, wiarygodny.
- Witajcie - zgiął się, odbił pośladkami od blatu biurka i podniósł na równe nogi. - Myślę, że skoro wszyscy zajęli swoje miejsca, to mogę zacząć.
Zapanowała prawie-cisza. Któraś z dziewcząt wciąż nie mogła poradzić sobie z podręcznikiem, który wypadł jej pod pulpit. W końcu pomógł jej któryś z kolegów.
- Oui? Oui - mógł powiedzieć zwykłe "tak", jednak... Och, niektórym ciarki przechodziły po plecach na dźwięk języka francuskiego. Na głupie brzmienie "omlette du fromage".
- Jestem Francis Bonnefoy - machnął różdżką w stronę niewielkiej tablicy, stojącej obok. Kreda uniosła się do góry i stworzyła na jej powierzchni piękny, zawijasowaty napis, z jego imieniem i nazwiskiem. - A to jest nasza pierwsza lekcja transmutacji. Non, nie będziemy zaczynać niczego od nowa, to przecież logiczne, prawda?
Wyprzedził pytanie chłopaka, który od razu spuścił dłoń w dół.
- Mam nadzieję, że spodobają wam się moje metody nauczania. I że miło będzie nam się razem pracowało - uśmiechnął się, pokazując im rządek swoich białych, prostych zębów. - A. I byłbym bardzo wdzięczny, gdyby ktoś z was...
Zbliżył się do rzędu po swojej prawej stronie.
- Gdyby ktoś z was mi powiedział, co braliście na ostatniej lekcji przed wakacjami. No, nie musicie się mnie wstydzić, kochani, bo nie gryzę. Oui?
An
An
Admin

Liczba postów : 144
Join date : 04/06/2011
Age : 28
Skąd : Skołyszyn

https://hetalia.forumotion.co.uk

Powrót do góry Go down

Korytarze i gabinety Empty Re: Korytarze i gabinety

Pisanie by Ardwi Sob Wrz 01, 2012 6:05 pm

Tego dnia nadeszła wielka chwila Arthura. Już od rana zajmował się zadaniami organizacyjnymi, które musiał wykonywać jako prefekt naczelny. Nawet jeśli dyrektor zdziwił się lekko, gdy zobaczył Kirklanda tak wcześnie pod swoim biurem. Cóż. Trzeba zrobić dobre pierwsze wrażenie.
W rzeczywistości nie mógł się doczekać wykorzystania nowo zdobytej władzy. Najważniejszy uczeń w szkole... Nie, żeby kiedykolwiek miał co do tego jakieś wątpliwości.
Mniej więcej do tej pory Arthur miał naprawdę dobry humor. Potem jednak w jego rękę trafiły plany lekcji. Pierwszą w nowym roku szkolnym dla siódmego roku Slytherinu była transmutacja. Cholerna transmutacja z cholernym...
Bonnefoy...
Arthur jakimś sposobem ciągle nie chciał wierzyć, że ten Bonnefoy to ten sam Bonnefoy, który uczęszczał do Hogwartu sześć lat wcześniej. W końcu, tamten Bonnefoy nie wyglądał na kogoś, kto chciałby zostać nauczycielem. No, chyba, że nauczycielem w jakiś scenkach w sesjach zdjęciowych do Playwizarda...
Koniec końców Arthur zjawił się pod klasą jako jeden z ostatnich uczniów i staną jak najdalej od wejścia, obok rozmawiającego ze znajomymi Gilberta. Kilka kroków dalej grupka dziewczyn nie mogła przestać przeżywać niedługiego spotkania z nowym profesorem.
Arthur zwykle siadał przy biurku naprzeciwko biurka nauczyciela, ponieważ był właśnie takim typem ucznia. Tym razem pośpiesznie wyminą swoje zwyczajowe miejsce i podsiadł środkowy stolik, przy którym właśnie siadał Tercius, którego wszyscy nazywali Terrym.
- Arthur? Co tu...
- Masz z tym jakiś problem? Ludzie się zmieniają, Terry - uśmiechnął się przelotnie, wyciągając swoje książki na biurko. Chłopak spojrzał na niego zdziwiony i wzruszył ramionami.
- Nie tacy jak ty. Znudziło ci się lizanie dupska nauczycielom?
- Nie mam zamiaru mu niczego lizać - odpowiedział Arthur. Za szybko i w zbyt miłym stylu jak na siebie. Zwykle odpowiedź byłaby o wiele bardziej kąśliwa, a Arthur, który zdawał sobie z tego sprawę, spojrzał na Terry'ego ostro. - Zamknij się.
W klasie powoli zapanowała cisza i wszystkie oczy zwróciły się na nowego profesora.
Nie trzeba było na niego patrzeć (chociaż większość robiła to i tak). Wystarczyło posłuchać zadowolonego pewnego głosu z irytującym francuskim akcentem, żeby wiedzieć, że tak, nie było drugiego takiego Francisa Bonnefoya na świecie. To był ten sam idiota, który sześć lat temu był dla Arthura autorytetem. Ten sam, który...
- Uważa nas za kompletnych idiotów? Co za kretyn, to, że ma nas uczyć nie znaczy, że musimy być tacy sami jak on - wymamrotał Arthur cicho, bardzo cicho, że właściwie usłyszał go właśnie Terry. Oczy chłopaka rozszerzyły się w wyrazie szoku.
- Dobrze się czujesz, Kirkland?
Arthur nie odpowiedział, bo profesor Bonnefoy właśnie zbliżył się w ich kierunku, zadając pytanie, po którym rzeczywiście nastała cisza, a oczy uczniów jakoś samoistnie powędrowały w kierunku Arthura. Tak. Ten typ ucznia, który chyba jako jedyny pamięta, czego uczył się rok wcześniej.
Ten jednak idealnie nie zauważał świata poza własnym stolikiem. Sięgnął ręką po czysty kawałek pergaminu i naskrobał na nim kilka niewiele znaczących zdań.
Reszta chyba rzeczywiście się wstydziła, bo w całej klasie nastała zakłopotana cisza. Niektórzy znali odpowiedź, ale każdy czekał, aż zgłosi się ktoś inny.

Ardwi
Ardwi

Liczba postów : 191
Join date : 04/06/2011
Age : 29
Skąd : Zadupie Polski!

Powrót do góry Go down

Korytarze i gabinety Empty Re: Korytarze i gabinety

Pisanie by An Sob Wrz 01, 2012 7:12 pm

W milczeniu przeszedł się wzdłuż całej sali. Czekał cierpliwie na to, aż ktokolwiek się odezwie. Od kiedy Ślizgoni byli tacy wstydliwi? Gdzie podziała się cała odwaga Gryfonów? Doprawdy, wystarczyło zostawić ich z świeżo upieczonym nauczycielem, aby stracili cały swój charakter? Uśmiechnął się pod nosem, szczerze go to rozbawiło.
- A więc to tak...? Wy, dorośli ludzie, boicie odezwać się do nauczyciela? To zabawne, zważając na fakt, że spotkałem się wcześniej z pierwszorocznymi i każdy z nich miał w sobie więcej śmiałości, niż wy wszyscy razem wzięci. No nic...
Skierował się z powrotem w stronę biurka, a dłonie schował do kieszeni. Jego wzrok przyciągnęła w końcu odznaka, znajdująca się na szacie jednego z uczniów. Stanął przed nim, uśmiechnął się i jedną ręką dotknął jej. Jakby chciał się upewnić, czy jest prawdziwa.
- Prefekt naczelny. Nieźle... - powiedział, nieco mrukliwym głosem. - Musisz być kimś, skoro trafiłeś na to stanowisko. Nie wróżę ci jednak świetlanej przyszłości... Przy dyrektorze jesteś tak samo rozmowny? No, dalej dziecko, bierz te notatki i sprawdź, co braliście ostatnio. Oui?
An
An
Admin

Liczba postów : 144
Join date : 04/06/2011
Age : 28
Skąd : Skołyszyn

https://hetalia.forumotion.co.uk

Powrót do góry Go down

Korytarze i gabinety Empty Re: Korytarze i gabinety

Pisanie by Ardwi Sob Wrz 01, 2012 7:53 pm

W przypadku klasy nie chodziło nawet o podział do domów. W tej ciszy tkwiła raczej starożytna zasada wszystkich uczniów, by nie odpowiadać na pytanie, dopóki nie zrobi tego klasowy kujon.
- To nie tak, że jesteśmy nieśmiali, psorze - odezwał się w końcu jasnowłosy Gryfon. Siedząca obok niego ładna dziewczyna dodała z uśmiechem:
- Po prostu wie pan, profesorze... Jest pierwszy dzień szkoły, wolelibyśmy pogadać o jakiś fajniejszych rzeczach. Opowie nam pan coś o sobie?
Arthur drgnął lekko, spuszczając głowę, gdy poczuł, że Bonnefoy się zbliża. Ten jednak, jak na złość, przystaną i... Dotknął odznaki. Cholera. Chłopak zesztywniał i wyprostował się, patrząc prosto w twarz profesora. Nie miał pojęcia, dlatego ten głupi gest tak wyprowadził go z równowagi, ale gdyby mógł, najchętniej wyszedłby z sali trzaskając drzwiami.
Ach. Nie pamięta mnie. Albo udaje, albo naprawdę zupełnie zapomniał, ten cholerny, zdradliwy...
- Może to kwestia nazwiska, profesorze - odpowiedział, jakby z trudem, ale też z najpewniejszym uśmiechem, na jaki było go stać. - Arthur Kirkland i będę wdzięczny, jeśli przestanie pan oceniać moją przyszłość na podstawie jednego pytanie.
Zdziwiła go jego własne bezczelność. I nie tylko jego. Terry prawdopodobnie wpadł właśnie w jakiś rodzaj szoku, a w klasie rozległy się ciche, rozbawione szepty. Do tej pory Arthur zawsze był przykładnym uczniem. Miał swoje zdanie i, wbrew żartobliwej opinii, nie podlizywał się nauczycielom. Po prostu traktował ich z szacunkiem. Teraz jednak ilość szacunku do autorytetu w jego głosie zdawała się osiągać dziwnie niski poziom.
- Poprzedniego roku - dodał jednak stanowczo, gdzieś w głębi jego oczu czaiło się zdenerwowanie. - Zaczęliśmy już ćwiczyć transfigurację ludzką. Opanowaliśmy zmianę koloru oczy i większość materiału z włosami. Jeśli chce pan kontynuować materiał, profesorze, będziesz musiał poprowadzić zajęcia związane ze zmianą skóry i kształtu kości.
Odłożył pióro na biurko i wpatrywał się uważnie w twarz Francisa Bonnefoya i sam, cholera nie wiedział, skąd się brała ta głupia nadzieja, że Bonnefoy pamięta. Przecież Arthur już lata temu uznał, że ta sprawa była nieważna i wcale go nie obchodzi. W takim razie, dlaczego teraz nie potrafi się opanować?
Ardwi
Ardwi

Liczba postów : 191
Join date : 04/06/2011
Age : 29
Skąd : Zadupie Polski!

Powrót do góry Go down

Korytarze i gabinety Empty Re: Korytarze i gabinety

Pisanie by An Nie Wrz 02, 2012 8:10 am

- O mnie porozmawiać możemy po lekcji, moja droga... Ale wątpię w to, iż komukolwiek będzie się chciało tu zostać - lekko skrzywił się na samą myśl. Nie rozumiał, jak można nie interesować się osobą taką jak on? Czasem nie zdawał sobie sprawy z tego, jak bardzo jest w siebie zapatrzony.
- Bien, Arthurze Kirkland. Muszę przyznać, myliłem się - rzekł. Dobrze, chłopakowi śmiałości nie brakowało. Właśnie udowodnił, że nie boi i nie trzęsie się na sam widok nauczyciela. Mało tego, można było przeprowadzić z nim normalną konwersację, bez jakiegokolwiek rzucania w siebie mięsem. Francis poczuł, jak coś z szaloną prędkością uderza w jego głowę... I nie, nie była to kulka pergaminu, którą postanowił zabawić się jakiś uczeń, a imię i nazwisko osoby, która przed nim siedziała.
Wydoroślał, zmienił się... Wyglądał zupełnie inaczej, niż wtedy, sześć lat temu. Gdzie podziała się ta mała, pulchna kulka, z pyzami na twarzy? Ach, no dobrze, trochę przesadził, pierwszoroczniacy nie wyglądali jak trzyletnie dzieci! Niemniej jednak, zapamiętał Arthura własnie w ten sposób. Jako coś małego, zabawnego, chodzącego za nim krok w krok. Na usta wstąpił mu ciepły uśmiech... Ach, musi zatrzymać tego chłopaka po lekcjach, porozmawiać z nim! Oui, oui!
- Merci, Arthurze... - powiedział głosem, który sugerował, że prowadzenie lekcji w tej chwili najmniej go interesuje. - Ekhm. No dobrze, najpierw teoria, potem praktyka. Otwórzcie księgi na stronie...
Przez najbliższą godzinę starał się wbić coś do tych pustych główek.
An
An
Admin

Liczba postów : 144
Join date : 04/06/2011
Age : 28
Skąd : Skołyszyn

https://hetalia.forumotion.co.uk

Powrót do góry Go down

Korytarze i gabinety Empty Re: Korytarze i gabinety

Pisanie by Ardwi Nie Wrz 02, 2012 4:14 pm

- Oj, profesorze - jęknęła dziewczyna w stylu małej dziewczynki, której mama nie pozwala na szczeniaczka. Nie skomentowała jednak nic więcej, bo w tym momencie Francis zwrócił uwagę na Arthura i klasa zaczęła słuchać z zainteresowaniem.
Sam Arthur z kolei drgnął nerwowo, gdy Francis przyznał mu rację. Profesor przez chwilę sam wyglądał, jakby sam był zaskoczony. Potem jednak uśmiechnął się w wybitnie denerwujący sposób idioto, który uważa, że uśmiechem kupi każdego. Ich spojrzenia spotkały się na moment.
- ...nie ma za co, profesorze - mruknął Arthur sucho, a uśmiech zszedł mu z twarzy. Francis przestał zwracać na niego uwagę i zaczął prowadzić lekcję, ale Arthur nie starał się słuchać zbyt uważnie.
- Co ci jest, Kirkland? Chory jesteś? - zapytał go Terry, kiedy Francis zarządził czytanie tekstu w podręczniku.
- Niby dlaczego tak sądzisz? - Arthur spojrzał na niego z ukosa.
- Och, daj spokój. Wszyscy to widzą.
- Pilnuj swojego biznesu, Blacksmith - odparł cicho i z rosnącą irytacją.

Ardwi
Ardwi

Liczba postów : 191
Join date : 04/06/2011
Age : 29
Skąd : Zadupie Polski!

Powrót do góry Go down

Korytarze i gabinety Empty Re: Korytarze i gabinety

Pisanie by An Nie Wrz 02, 2012 8:41 pm

Minęła lekcja, wszyscy wychodzić zaczęli z sali... Tylko nieliczni mogli pozwolić sobie na brak jakiegokolwiek pośpiechu.
- Arthur - zagadnął chłopaka, zanim ten zdążył opuścić swoją ławkę. Odczekał chwilkę i odprowadził wzrokiem jakiegoś chłopaka z Gryffindoru. Wtedy właśnie zrobiło się kompletnie pusto - Ostatnim razem, jak cię widziałem, byłeś, o, taki mały.
Wykonał gest na wysokości swojego brzucha. Miał brzydkie wrażenie, że Arthur nie ma najmniejszej ochoty z nim rozmawiać. Od początku wydawał się być jakiś ponury, znudzony, lekko zdenerwowany.
- Pamiętasz mnie w ogóle? Dzieci na ogół mają słabą pamięć, oui? Mów, mój drogi, mów, co u ciebie! Tęskniłeś chociaż trochę?
Takich pytań nie zadawało się raczej... Ach, no, nieważne.
An
An
Admin

Liczba postów : 144
Join date : 04/06/2011
Age : 28
Skąd : Skołyszyn

https://hetalia.forumotion.co.uk

Powrót do góry Go down

Korytarze i gabinety Empty Re: Korytarze i gabinety

Pisanie by Ardwi Nie Wrz 02, 2012 9:16 pm

Arthur prawie z ulgą przyjął koniec tej lekcji. Szybko spakował rzeczy i już miał wyjść, najchętniej, żeby porozmawiać z Gilbertem, kiedy zatrzymał go głos profesora.
Najpierw zesztywniał, a potem odwrócił się do profesora z uprzejmym zainteresowaniem na twarzy. Dopiero wtedy zdał sobie sprawę, że zostali w klasie sami, jednak to nie miało większego znaczenia.
- Tak? - I w tym momencie Arthur spojrzał na Francisa zaskoczony. Milczał chwilę po tym, jak profesor skończył mówić.
- ...ach - mruknął, jednym płynnym ruchem zrzucając torbę z ramienia na biurko. Odsunął krzesło i podszedł do profesora tak, by stali twarzą w twarz. - Czyli jednak mnie pamiętasz. Świetnie. Zdajesz sobie w ogóle sprawę... - urwał na moment. W tym momencie zupełnie przestał udawać, że traktuje Francisa jak profesora. Albo raczej... W tym momencie traktował go jak równego sobie i to kogoś, kto zasługuje na porządne skopanie dupy. Zmrużył oczy.
- Myślałem, że to ty zupełnie zapomniałeś, Francisie Bonnefoy. - Nikt tak dobrze jak Arthur nie potrafił i nigdy nie będzie, wymawiać imienia Francisa, jakby go przeklinał. - Czy raczej, profesorze.
W jego głosie zabrzmiała tak dziwna gorycz, że Arthur poczuł się od tego zakłopotany. Szybko odwrócił twarz i ponownie chwycił torbę.
- Potrzebujesz czegoś? Śpieszę się na lekcje.
Ardwi
Ardwi

Liczba postów : 191
Join date : 04/06/2011
Age : 29
Skąd : Zadupie Polski!

Powrót do góry Go down

Korytarze i gabinety Empty Re: Korytarze i gabinety

Pisanie by An Pon Wrz 03, 2012 11:12 am

- Wybacz mi, oui? Oczywiście, że nie zapomniałem. Po tak długiej przerwie nie mogłem cię jednak poznać! - wyjaśnił, bardzo spokojnie. No tak, przecież jego rozumowanie było logiczne... Ach, gdyby tylko wiedział, o co chłopakowi tak naprawdę chodzi.
Te sześć lat temu... Nie pożegnał się z nim, owszem. Sam nie wiedział, dlaczego wyszło tak, a nie inaczej. Może po prostu uznał, że Arthur to mały niedorostek, nie wart jego uwagi? Albo planował się z nim spotkać, tylko w ostatniej chwili wyrwali go gdzieś jego koledzy? To głupie, ale naprawdę tego nie pamiętał. Czarna dziura w umyśle.
- Nie złość się o takie rzeczy, nie ma sensu... Zresztą, patrz, jestem tutaj z powrotem - uśmiechnął się do niego. - Nie będziemy mogli się co prawda bawić w "raz, dwa, trzy, Voldemort patrzy", a-ale... Arthurze! Czy ty jesteś przygnębiony?
Mężczyzna wyczuł coś w głosie swojego rozmówcy. Coś, co go zmartwiło. I sprawiło, że poczuł wyrzuty sumienia. Wpadł w lekkie zakłopotanie.
- Nie, nie potrzebuję. Ale byłoby mi bardzo miło, gdybyś po lekcjach zechciał się ze mną spotkać. Oui?
An
An
Admin

Liczba postów : 144
Join date : 04/06/2011
Age : 28
Skąd : Skołyszyn

https://hetalia.forumotion.co.uk

Powrót do góry Go down

Korytarze i gabinety Empty Re: Korytarze i gabinety

Pisanie by Ardwi Pon Wrz 03, 2012 12:22 pm

Słysząc pierwsze wyjaśnianie Arthur spojrzał na profesora odrobinę tylko łagodniej, ale i z większą dozą podejrzliwości.
- W takim razie dlaczego... - zaczął, ale nigdy nie dokończył, urywając w pół zdania. - Nie ma sensu? Ja... Nie złoszczę się! - odparł ze złością, nawet nie zdając sobie sprawy, że zachowuje się kilka poziomów niżej niż powinien prefekt naczelny i dziedzic jednej z najbardziej wpływowych rodzin w jednym.
- Z powrotem. Po sześciu latach - odparł, uśmiechając się kwaśno. - Kto powiedział, że zależało mi na twoim widoku? Ach, tak... - dodał, jakby sobie o czymś przypomniał. - Profesorze.
Cała złość z tych sześciu lat, kiedy Francis Bonnefoy odszedł bez pożegnania i nie odezwał się nigdy więcej, a przyjaźń, w którą tak głęboko wierzył Arthur okazała się zwykłym kłamstwem... Teraz to wszystko dawało o sobie znać i Kirkland nawet nie planował zachowywać się miło i z miejsca wszystko wybaczać. Zauważył, że Francis stara się zrobić coś miłego i, skoro go pamięta, to dobry znak, ale... Cóż, teraz to nie miało znaczenia. Minęło za dużo czasu, a Arthur był zwyczajnie cholernie zirytowany i zachowanie Bonnefoya odbierał jako zbyt pewne przekonanie, że wszystko jest w porządku.
Wszystko nie mogło być w porządku, z tego prostego powodu, że żadnego "wszystkiego" nie było. Francis Bonnefoy był obcym człowiekiem.
- Spotkać? - powtórzył zdziwiony, a jego głowie pojawiły się naprawdę kłopotliwe myśli, które zwykle towarzyszą chłopcom w konkretnym wieku. - Brzmi, jakbyś próbował zaprosić ucznia na randkę, profesorze. To chyba niezgodne z regulaminem - uśmiechnął się ironicznie, zaciskając mocno dłoń ma pasku od torby. Odpowiedź była w jego twarzy i wrzeszczała głośne "Nie."
Ardwi
Ardwi

Liczba postów : 191
Join date : 04/06/2011
Age : 29
Skąd : Zadupie Polski!

Powrót do góry Go down

Korytarze i gabinety Empty Re: Korytarze i gabinety

Pisanie by An Pon Wrz 03, 2012 3:37 pm

- Arthur! - w jego głosie usłyszeć można było nutkę oburzenia. Był nauczycielem dopiero jeden dzień, a już nie znosił, gdy uczniowie zwracali się do niego na "ty". Poczuł, że ma władzę i w tym samym momencie woda sodowa uderzyła mu do głowy. Ale... Może jednak jego zachowanie miało swoje uzasadnienie? W końcu był starszy! Starsi ludzie zasługiwali, rzecz jasna, na szacunek. A Arthur? Arthur zachowywał się jak obrażone dziecko, które po kilku dobrych latach wciąż wypomina koledze to, że ukradł mu jego zabawkę.
- Głodnemu chleb na myśli, mon ami... - posłał mu jeden z tych uśmiechów, które śmiało można było brać za tajemnicze i dwuznaczne. Och, Francis doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że nie powinien "bawić" się w ten sposób z uczniem. Sam podważał wtedy swój autorytet... Może to wszystko przez tą niewielką różnicę wieku, która ich oboje dzieliła? Wbrew pozorom, sześć lat to nie było wcale tak dużo.
- Widzę, że nie masz ochoty ze mną rozmawiać. W porządku, kolego! Idź, idź już! Nie będę cię dłużej zatrzymywał! Nie będę marnował twojego cennego czasu! - teatralnie przyłożył dłoń do czoła. - Nie zapomnij o pracy domowej!
An
An
Admin

Liczba postów : 144
Join date : 04/06/2011
Age : 28
Skąd : Skołyszyn

https://hetalia.forumotion.co.uk

Powrót do góry Go down

Korytarze i gabinety Empty Re: Korytarze i gabinety

Pisanie by Ardwi Pon Wrz 03, 2012 9:14 pm

- Tak, profesorze? - zapytał niewinnie, jednocześnie posyłając Francisowi ironiczny pół uśmiech. Jednocześnie odszedł kilka kroków wstecz, zmierzając bardziej w kierunku wyjścia, a jednak nie spuszczając wzroku z profesora.
- Głodnemu? Wybacz - powiedział nerwowo. - Ale nie interesują się innymi mężczyznami. Ale Alice chciała się czegoś o tobie dowiedzieć.
Zatrzymał się jeszcze w drzwiach, zerkając przelotnie na profesora.
- Nie zadałeś nam pracy domowej - powiedział, krzywiąc się lekko, a potem wyszedł szybko z klasy.
Co to, do cholery, właśnie było? Bonnefoy naprawdę chciał się ze mną spotkać?
Tak czy siak, Arthur był zdziwiony i rozkojarzony przez następne lekcje, przez co dał tylko więcej powodów do plotek innym Ślizgonom. Niektórzy pamiętali Francisa z Hogwartu, ale żaden z nich zdawał się nie pamiętać o tym, że łączyło go cokolwiek z młodszym o sześć lat uczniem. Może to i lepiej. W ten sposób ludzie skupią się raczej na tym, jaki niesamowity jest nowy profesor. A Arthur... Cóż. To był jego ostatni rok. Jakoś przeżyje towarzystwo tego zdrajcy.
Ardwi
Ardwi

Liczba postów : 191
Join date : 04/06/2011
Age : 29
Skąd : Zadupie Polski!

Powrót do góry Go down

Korytarze i gabinety Empty Re: Korytarze i gabinety

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content


Powrót do góry Go down

Powrót do góry


 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach