Random Hetalia RPG
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Londyn (biedniejsza część)

2 posters

Strona 1 z 2 1, 2  Next

Go down

Londyn (biedniejsza część) Empty Londyn (biedniejsza część)

Pisanie by Ardwi Nie Sty 08, 2012 6:35 pm

Tutaj mamy do czynienia z dzielnicami biedy, pełnymi wszelkiej maści drobnych krętaczy i wyrzutków społeczeństwa. No - może nie wszędzie jest tak źle, ale wchodząc na niektóre ulice trzeba być przygotowanym na próbę kradzieży. Tak w najlżejszym przypadku. No i lepiej też uważać na niektóre dachy, bo na niektórych o wiele łatwiej zrobić sobie krzywdę niż na innych.
Plusem jest o wiele mniejsza liczba przeciwników w tym rejonie. Jakoś żaden policjant nie ma ochoty się tutaj zapuszczać bez potrzeby...
Ardwi
Ardwi

Liczba postów : 191
Join date : 04/06/2011
Age : 29
Skąd : Zadupie Polski!

Powrót do góry Go down

Londyn (biedniejsza część) Empty Re: Londyn (biedniejsza część)

Pisanie by An Czw Sty 12, 2012 8:05 pm

Anglia przypominała mu jego ojczyznę. W obu krajach było równie ponuro i deszczowo, właściwie jedyną zasadniczą różnicę stanowiła chyba tylko architektura. Nie było jednak czasu na jakieś bezsensowne analizy, czy porównywania. Jayden van Laren przybył do Londynu dla konkretnej sprawy, zadania, które należało wykonać. Cóż, nie trudno było nie usłyszeć tych wszystkich plotek o tym, jak członkowie bractwa polegli w Egipcie. Czasem zdarzały się porażki, więc nie należało nikogo o nic obwiniać. Tyle tylko, że to była sprawa bardzo wysokiej rangi. Gdyby nie ten fakt, to przegrana nie bolałaby tak bardzo.
Mężczyzna przybył do miasta z samego rana. Chociaż, trudno było się nawet zorientować, jaka jest pora dnia. Było ciemno jak w wieczór, w dodatku strasznie mgliście. Wcale mu to jednak nie przeszkadzało, to stanowiło idealny kamuflaż - czuł się prawie bezpiecznie. Długa płachta, którą miał na sobie, tylko mu w tym wszystkim pomagała. Starannie ukrywała ona jego strój, jego arsenał broni... Jedyną rzeczą, jaką musiał w tej chwili zrobić, było znalezienie jednego z Braci. To nie było trudne, biorąc pod uwagę jego możliwości.
Użył orlego zmysłu - dzięki niemu wszystko stało się klarowne, mgła jakby zniknęła, a cały świat zabarwił się na niebieski kolor. Ta umiejętność była właściwie jak noktowizor, sprawiała, że człowiek mógł poczuć się jak prawdziwe zwierzę. Wiedział i widział o wiele więcej, niż kto kolwiek inny.
Jayden podbiegł do jednego z budynków, odbił się od ziemi i złapał rękoma za grube, drewniane wykończenia jednego z okien. Odstępy między cegłami nie były zbyt starannie wypełnione cementem, toteż nie miał problemów z dalszym wspinaniem się. Kiedy znalazł się już na czubku dachu, ruszył przed siebie z niesamowitą prędkością, skacząc z jednego budynku na drugi. W pewnym momencie zatrzymał się i gwizdnął, niczym drapieżny ptak. Miał nadzieję, że ktoś usłyszy jego sygnał i się pojawi.
An
An
Admin

Liczba postów : 144
Join date : 04/06/2011
Age : 28
Skąd : Skołyszyn

https://hetalia.forumotion.co.uk

Powrót do góry Go down

Londyn (biedniejsza część) Empty Re: Londyn (biedniejsza część)

Pisanie by Ardwi Czw Sty 12, 2012 8:46 pm

Antonio Fernandéz był dla brytyjskiego bractwa asasynów tym, czym dla współczesnych krajów jest zwykle prezydent. Wszędzie było go pełno, jest znany i pełni w pewnym sensie funkcję maskotki, ale poza tym bywa kłopotliwy. Szczęście, że przynajmniej także dobry w tym, czym się zajmował.
Tak czy siak, gdy tylko bractwo natykało się na jakieś sprawy natury pokojowej, zamiast wysyłać ponurych, zabliźnionych angielskich zabójców woleli nie straszyć gości i posyłali tam Tośka. Dość sprytne z ich strony, bo Antonio należał do naprawdę miłych i reprezentatywnych ludzi.
Jego jedyną niewielką wadą było to, że czasami po prostu lubił pożartować. Inną, już trochę większą był fakt, że prawie nigdy nie przychodził punktualnie. Gdy spóźniony zawitał w porcie po holenderskim asasynie nie było już śladu. Westchnął i rozglądnął się, ze zmarszczonymi brwiami patrząc po mrocznej, ciemnej okolicy.
Nie mając wyboru sprawił, że cały świat spłynął błękitem. Zaraz potem jego oczom ukazał się perłowy ślad, na którego widok uśmiechnął się lekko i przyśpieszył kroku, biegnąc w tamtą stronę. Zdążył akurat, by zobaczyć wysokiego mężczyznę wspinającego się po starym bliźniaku prosto na dach.
To wyglądało na zabawę i wcale nie dlatego, że poprzedniego dnia Antonio wypił za dużo wina i ciągle do końca nie wytrzeźwiał.
Jeszcze zanim usłyszał gwizd zdążył wspiąć się na sąsiedni budynek i ukryć za dużym, betonowym kominem. Czarny dym zamiast lecieć w górę, utrzymywał się tak, że stanowił całkiem dobrą zasłonę. Dlatego Antonio, starając się nie oddychać, poświęcił krótki moment na taksowaniu nowego asasyna wzrokiem. Wysoki, prawdopodobnie silny, inny by tutaj nie przyjechał, si? Wyglądał na strasznie poważnego, ale miał śmieszną fryzurę, taką trochę jak jeż i... Nieważne. Antonio nałożył na głowę kaptur.
Potem zatruta strzałka wbiła się między dachówki nieprzyjemnie blisko stopy Holendra. W tym samym momencie Hiszpan wskoczył na komin, odbił się i wyciągnął krótki miecz, atakując nim przeciwnika.
- ¡Hola!
Ardwi
Ardwi

Liczba postów : 191
Join date : 04/06/2011
Age : 29
Skąd : Zadupie Polski!

Powrót do góry Go down

Londyn (biedniejsza część) Empty Re: Londyn (biedniejsza część)

Pisanie by An Czw Sty 12, 2012 10:03 pm

...dla Jaydena nie było to ani trochę zabawne. Antonio nie znalazł się wcześniej w jego polu widzenia, toteż nie mógł dokładnie stwierdzić, jakie ma on zamiary. Teraz jednak wszystko wskazywało na to, że jest to wróg. Holender prędko odwrócił się na pięcie do tyłu i błyskawicznie wyciągnął swój sztylet, czyli ogółem to, co najbardziej było pod ręką. Nie, nie użył swojego miecza, on był na wyjatkowe okazje. Zabicie jakiegoś miastowego opryszka nie wymagało przecież wyrafinowanych środków...
Mężczyzna zablokował cios przeciwnika, jednak zaraz potem bardzo szybko odskoczył do tyłu. Gdyby stał tak w miejscu, próbując się siłować, szanse miał by marne. Co najlepsze, takie wycofywanie się wcale nie było jakimś wstydem. Ucieczka także nie. Tu nie chodziło o to, by być odważnym, by pokazać światu bohaterską cząstkę siebie. Trzeba było działać rozważnie, zabijać i jednocześnie nie zostać zabitym. Zresztą, na co komu była sława, skoro szarzy ludzie nie mieli nawet pojęcia o istnieniu tego zakonu?
- Co do... - Syknał i uniósł wzrok do góry, wprost na swojego oprawcę. To musiał być naprawdę głupi żart, skoro stał przed nim nikt inny, jak właśnie jeden z angielskich asasynów.
- Co ty robisz? Zwariowałeś? - Zdenerwował się i bardzo mocno zmarszczył brwi. Był za stary na takie rzeczy, w ogóle go one nie bawiły. - Powinieneś wiedzieć, kim jestem... Po co tu jestem.
An
An
Admin

Liczba postów : 144
Join date : 04/06/2011
Age : 28
Skąd : Skołyszyn

https://hetalia.forumotion.co.uk

Powrót do góry Go down

Londyn (biedniejsza część) Empty Re: Londyn (biedniejsza część)

Pisanie by Ardwi Czw Sty 12, 2012 10:21 pm

Fakt, Jay był za stary, miał trzydzieści jeden lat i sam fakt jego istnienia był fascynującą ciekawostką przyrodniczą. Przecież, jak wszyscy wiedzą bisze zamieniają się w pył po przekroczeniu magicznej bariery lat trzydziestu. A nawet jeśli przeżywają, to zamieniają się w szare NPC. A wracając do tematu...
- Masz zamiar walczyć takim małym, mi compañero? - zaśmiał się Antonio, widząc jak Holender broni się zwykłym sztyletem i odskakuje. - Nic większego? - Bez kompletnego wahania, naturalnie zaszarżował znowu i natychmiast po tym, jak Jay się obronił, odskoczył do tyłu i zaczął go okrążać, szykując się na kolejny atak i jednocześnie robiąc chwilę na rozmowę. Niedługą. Monolog, prawdę mówiąc.
- Si, wiem, kim jesteś - powiedział radośnie, najprawdopodobniej całkowicie nieświadomie naśladując ton jego głosu. Zaraz potem rzucił się w tamtym kierunku, zaatakował i szybko odskoczył. Spod kaptura, ciemnego, ale przewlekanego srebrem i czerwienią, widać było tylko uśmiech i brązowe kosmyki poskręcanych włosów. - Jesteś facetem, którego zaraz pokonam, nie?
Zaatakował po raz kolejny, tym razem nie wycofując się i wkładając w to więcej siły. Wielki Sprytny Plan Tośka, aka coś, co robił prawie zawsze, zakładał, żeby zepchnąć wroga jak najbliżej przepaści. To znaczy końca dachu.
Ardwi
Ardwi

Liczba postów : 191
Join date : 04/06/2011
Age : 29
Skąd : Zadupie Polski!

Powrót do góry Go down

Londyn (biedniejsza część) Empty Re: Londyn (biedniejsza część)

Pisanie by An Czw Sty 12, 2012 10:50 pm

Nie odpowiedział mu. Sztylet, jak każda broń, potrafił być bardzo skuteczny. Można było nieźle radzić nim sobie w normalnej walce, ale sprawdzał się też dobrze w rzucaniu na odległość. Podobnie było z nożami rzeźnickimi... Wystaczyło wytęrzyć wzrok i trafić delikwentowi w okolice klatki piersiowej. Serce, czy płuco - nieważne, ofiara i tak ginęła na miejscu. Co innego, jeżeli chciało się jeszcze przed jej śmiercią wyciągnąć od niej jakieś informacje - wtedy należało przebić po prostu którąś z kończyn.
W tej chwili nie było to jednak istotne. Jayden przyglądał się uważnie, jak przeciwnik otacza go dookoła... Nie, nie był w stanie zrozumieć, czemu to wszystko ma służyć. Przez głowę mu przeszło, że mężczyzna niekoniecznie musi być asasynem. Uchylił lekko usta, a jego wzrok powędrował w bok. Holender został potem zaatakowany dwukrotnie.
Schylił się w dół, nie do końca pewien, czy sztuczka zadziała. Prawdopodobnie obaj znali ten sam styl walki, nie mogło być w tej kwestii jakichś większych zaskoczeń. Inaczej sprawy się miały przy strażnikach.
- Nie przyszedłem tu po to, aby się z tobą bawić. Nie wygłupiaj się, tylko zaprowadź mnie do kryjówki.
An
An
Admin

Liczba postów : 144
Join date : 04/06/2011
Age : 28
Skąd : Skołyszyn

https://hetalia.forumotion.co.uk

Powrót do góry Go down

Londyn (biedniejsza część) Empty Re: Londyn (biedniejsza część)

Pisanie by Ardwi Czw Sty 12, 2012 11:04 pm

Co za powaga, westchnął w duchu Antonio i korzystając z faktu, że obcy asasyn prawdopodobnie zaczął brać go za słabszego, błyskawicznie zmienił taktykę obracając się lekko i podcinając facetowi nogi. Teraz miał idealny moment, by wycelował i łatwo go zabić. Jednak w momencie, gdy Holender upadł, Antonio wycofał się kilka kroków i odetchnął z zadowoleniem.
- A jeśli to nie jest zabawa, mały? - nazwał go tak, chociaż w rzeczywistości Jay był trochę wyższy. Ale Antonio już tak miał, traktował wszystkich trochę jak swoich małoletnich podwładnych. Uśmiechnął się, chociaż teraz jego głos był jakby poważniejszy. - Zrobimy tak. Wygraj ze mną i zaprowadzę cię, gdzie chcesz. Przegraj, to cię zabiję, vale?
Ardwi
Ardwi

Liczba postów : 191
Join date : 04/06/2011
Age : 29
Skąd : Zadupie Polski!

Powrót do góry Go down

Londyn (biedniejsza część) Empty Re: Londyn (biedniejsza część)

Pisanie by An Pią Sty 13, 2012 1:52 pm

Gdy upadł na plecy, z ust wyrwało mu się ciche syknięcie. Powoli tracił cierpliwość... Nie chciał już na wstępie zabijać jednego z członków bractwa. Owszem, szanse mieli równe, ale on - Jayden - miał cholerną pewność, że szczęście stanęłoby właśnie po jego stronie.
- Nie wiem, po co ci to wszystko. Nie jestem wrogiem. - Oparł się obiema dłońmi o dachówki i wstał do góry. Schował sztylet przy swoim pasie. Nie, wciąż nie miał zamiaru używać swojego miecza... Wysunął za to ukryte ostrze. Zrobił kilka kroków do tyłu, po czym zatrzymał się w miejscu.
- ...Ale skoro w taki sposób wita się u was gości.
An
An
Admin

Liczba postów : 144
Join date : 04/06/2011
Age : 28
Skąd : Skołyszyn

https://hetalia.forumotion.co.uk

Powrót do góry Go down

Londyn (biedniejsza część) Empty Re: Londyn (biedniejsza część)

Pisanie by Ardwi Pią Sty 13, 2012 2:17 pm

- Wiem, że nie jesteś wrogiem - odpowiedział Antonio i westchnął. Zwykle ludzie nie byli aż tak gadatliwy, kiedy się bili! Chociaż w sumie to nie miał nic przeciwko rozmawianiu, tylko miał wrażenie, że jego przeciwnik bierze wszystko za poważnie. - Dlatego jeszcze żyjesz, compañero.
Spokojnie patrzył, jak Jay się podnosi, a słysząc jego odpowiedź i zauważając ostrze uśmiechnął się drapieżnie.
- Coś w tym guście! Zaatakujesz mnie teraz? - zapytał zadowolony, mocniej zaciskając dłoń na mieczu.
Ardwi
Ardwi

Liczba postów : 191
Join date : 04/06/2011
Age : 29
Skąd : Zadupie Polski!

Powrót do góry Go down

Londyn (biedniejsza część) Empty Re: Londyn (biedniejsza część)

Pisanie by An Pią Sty 13, 2012 3:32 pm

Rzucił się na niego biegiem i wystawił na wierzch ostrze. Obawiał się, że być może faktycznie go zabije, a wtedy sprowadzi na siebie gniew angielskich asasynów. A... A no właśnie, ten jeden używał hiszpańskich słów, więc z pewnością coś było tu nie tak. Może jakiś obcokrajowiec, chcący usunąć konkurencję? To byłoby idiotyczne, tym bardziej, że członkowie bractwa powinni byli się szanować i nie działać na swą szkodę.
Oboje walczyli przez dłuższą chwilę, lecz wciąż byli cali. Gdy jeden z nich zadawał cios, drugi zgrabnie go unikał, albo po prostu blokował. To nie mogło trwać w nieskończoność, czyż nie?
An
An
Admin

Liczba postów : 144
Join date : 04/06/2011
Age : 28
Skąd : Skołyszyn

https://hetalia.forumotion.co.uk

Powrót do góry Go down

Londyn (biedniejsza część) Empty Re: Londyn (biedniejsza część)

Pisanie by Ardwi Pią Sty 13, 2012 3:40 pm

No nie mogło! Dlatego w pewnym momencie Antonio uderzył znacznie mocniej, a jednak nie odskoczył. Tylko uśmiechnął się szeroko.
- Właśnie przegrałeś, amigo - Nie wyglądało na to, żeby Jay miał przegrać, naprawdę nie wyglądało, więc przez sekundę Antonio mógł sprawiać wrażenie idioty. Ale zaraz potem jego pięść trafiła w brzuch Holendra, obrót, pchnięcie łokciem, zablokowanie ataku i kopnięcie. W tym momencie został zepchnięty ze skraju stromego dachu; mógł się z łatwością złapać skraju i ponownie wskoczyć, ale Antonio wykorzystał krótki moment, by mu to uniemożliwić. Błyskawicznie się pochylił i złapał starszego asasyna za nadgarstki, przytrzymując go przed upadkiem. (Jak Skaza tatę Simby!)
Mógł go w każdej chwili zrzucić.
- To było niezłe - oświadczył radośnie, dysząc. - Ale już koniec, si? Wygrałem? - zapytał prawdopodobnie tylko po to, żeby usłyszeć potwierdzenie. W końcu uwielbiał wygrywać, to było prawie tak samo dobre jak seks. No, może nie aż tak, ale Antonio lubił obie rzeczy. A gdyby tak jeszcze wygrać podczas seksu, to... Ach, znowu się zamyślił na głupie tematy. Dobrze, że nikt nie słyszał jego myśli.

Ardwi
Ardwi

Liczba postów : 191
Join date : 04/06/2011
Age : 29
Skąd : Zadupie Polski!

Powrót do góry Go down

Londyn (biedniejsza część) Empty Re: Londyn (biedniejsza część)

Pisanie by An Pią Sty 13, 2012 4:44 pm

Nie mógł spojrzeć w dół, więc nie wiedział, jak wysoko wisi nad ziemią. Możliwe, że nie nic by mu się nie stało, gdyby przeciwnik go puścił. Wystarczyłby przecież jakiś gzyms, ładnie wysunięty do przodu, lampa, czy cokolwiek innego. Mężczyzna podejrzewał jednak, że ściana pod nim jest prosta, bez jakichkolwiek wypustek.
- Większy z ciebie błazen niżeli asasyn. - Warknął, a jego dłonie bardzo mocno przyległy do cegieł. Mimo wszystko, nie chciał spaść, bo nawet jeśli by przeżył, to połamałby sobie ręce i nogi. Wtedy okazałoby się, że przyjechał do Londynu tylko po to, by się okaleczyć.
- Jak dziecko liczysz na to, że cię pochwalę. - Teraz duma stoczyła walkę z rozsądkiem. Tak... Mógł mu odpyskować i polecieć w dół, lub przyznać rację i z powrotem stać na dachu. Wiecie co? Nienawidził z całego serca takich niespodzianek. Akurat po kimś, kto jest w zakonie, nie spodziewał się tego, nie był na to przygotowany.
Tak, to ostatnie musiało być powodem jego złości.
An
An
Admin

Liczba postów : 144
Join date : 04/06/2011
Age : 28
Skąd : Skołyszyn

https://hetalia.forumotion.co.uk

Powrót do góry Go down

Londyn (biedniejsza część) Empty Re: Londyn (biedniejsza część)

Pisanie by Ardwi Pią Sty 13, 2012 4:54 pm

Antonio zaśmiał się krótko w odpowiedzi.
- Może trochę masz rację - zgodził się, bo tak naprawdę, nigdy nie dbał o swoją dumę. Ważne, że był skuteczny i miał zamiar o tym temu zabawnemu Holendrowi przypomnieć. - Ale to by znaczyło, że przegrałeś z błaznem.
Och tak, był w Zakonie, ale sytuacja nie wymagała przecież powagi. Antonio tego nie rozumiał, bo dla niego bycie asasynem nie oznaczało, że całe życie musi być poważny. Poza tym dobra walka nie jest zła.
- Och, amigo, chyba jesteś trochę głupkiem - zniżył głos i pochylił się niebezpiecznie, bo przecież jeśli sam straci równowagę, to spadną obaj. - Nie zapominaj o tym, że mam cię w garści. Więc po prostu to przyznaj i skończymy! - Chyba, że Jay woli skończyć jako połamana dwuwymiarowa karykatura samego siebie na ulicy.
Ardwi
Ardwi

Liczba postów : 191
Join date : 04/06/2011
Age : 29
Skąd : Zadupie Polski!

Powrót do góry Go down

Londyn (biedniejsza część) Empty Re: Londyn (biedniejsza część)

Pisanie by An Sob Sty 14, 2012 10:49 am

- Wygrałeś. I co, cieszysz się? Możesz mnie wciągnąć z powrotem na górę. - Mruknął i odważył spojrzeć się w dół. Nie było zbyt wysoko, ale upadek z pewnością przysporzyłby mu trochę złamań. Wiadomo, że chciał za wszelką cenę tego uniknąć! Zresztą... To wszystko nadal wydawało mu się dziecinne, głupie, bez sensu. Bractwo nie miało się zbyt dobrze w ostatnich czasach, a tu proszę... Jeden z jego członków chciał drugiego pozbawić nóg.
- Jeżeli tak traktujecie każdą osobę, która chce wam pomóc, to nie dziwię się, że polegliście w Egipcie. Sami jesteście za słabi. - Być może pogarszał w tej chwili swoją sytuację, ale miał to daleko gdzieś. Skoro delikwent nie był skory wciągnąć go z powrotem do góry, to tak naprawdę nie miał nic do stracenia.
An
An
Admin

Liczba postów : 144
Join date : 04/06/2011
Age : 28
Skąd : Skołyszyn

https://hetalia.forumotion.co.uk

Powrót do góry Go down

Londyn (biedniejsza część) Empty Re: Londyn (biedniejsza część)

Pisanie by Ardwi Sob Sty 14, 2012 11:22 am

Antonio uśmiechnął się lekko i miał już wciągnąć Holendra, kiedy ten powiedział, co powiedział. Hiszpan zastygł w bezruchu przez krótki moment, aż w końcu westchnął.
- Nie mów tak, amigo, to nie w porządku - oświadczył poważnie. - Poza tym ja nie jestem całym bractwem, si? Wyglądam ci na herbaciarza? - W jego głosie nie było złości, bo Antonio bardzo rzadko się wściekał. Teraz było mu po prostu... Przykro. Szczególnie, że ciągle miał uraz na punkcie Egiptu. - No już. Nie unoś się tak.
Po tych słowach wciągnął swojego przeciwnika na dach i nawet pomógł mu wstać. Dopiero później odsunął się i ściągnął swój kaptur.
Ardwi
Ardwi

Liczba postów : 191
Join date : 04/06/2011
Age : 29
Skąd : Zadupie Polski!

Powrót do góry Go down

Londyn (biedniejsza część) Empty Re: Londyn (biedniejsza część)

Pisanie by An Sob Sty 14, 2012 12:42 pm

Gdy został wciągnięty z powrotem na dach, poczuł jakąś dziwną ulgę. Ból i rany były pewnego rodzaju codziennością dla każdego asasyna. Wiadomo jednak, że człowiek z natury chciał zawsze tego wszystkiego uniknąć, jeżeli tylko miał taką możliwość.
- Skąd mam... - Uniósł wzrok i spojrzał na nieznajomego, który pozbawił się swojego kaptura z głowy. Z pewnością nie był to Anglik, bo Anglicy nie mieli takiej urody. Ciemna karnacja, ciemne włosy - czy to aby na pewno nie była jakaś pomyłka? Może Jayden powinien był szukać kompletnie innej osoby? Zmrużył nieco oczy i przyjrzał się mężczyźnie nieco dokładniej. Zrobił krok w tył i... Był to chyba najgłupszy błąd, jaki mógł kiedykolwiek popełnić. Musiał mieć ogromne szczęście, skoro ulicą jechał wóz ze świeżą dostawą mąki. (Piekarnie musiały przecież przygotować świeży chleb.)
Wpadł prosto plecami na worki, a drobinki mąki rozeszły się w powietrzu. Chyba nie różniły się niczym szczególnym od tej wszechobecnej mgły.
- U-Ugh... - Po dłuższej chwili podniósł się nieco i usiadł. Staruszek prowadzący wóz najwidoczniej niczego nie usłyszał, bardzo prawdopodobne, że przez problemy ze słuchem.
An
An
Admin

Liczba postów : 144
Join date : 04/06/2011
Age : 28
Skąd : Skołyszyn

https://hetalia.forumotion.co.uk

Powrót do góry Go down

Londyn (biedniejsza część) Empty Re: Londyn (biedniejsza część)

Pisanie by Ardwi Sob Sty 14, 2012 1:06 pm

W jednej chwili holenderski asasyn stał na dachu, w następnej chwili najwyraźniej zmienił zdanie co do wygody takiej sytuacji. Może nie przyzwyczaił się jeszcze do stromych angielskich dachów? Albo padł porażony hiszpańskim urokiem osobistym?
- K-kolego? Hej... Amigo? - szybko poprawił się Hiszpan i podszedł do skraju, zerkając w dół. Akurat w tym momencie dostrzegł Jaya upadającego do jednego z odjeżdżających. - Och, rany... Czekaj!
Bez zastanowienia skoczył w dół, trzymając się jak najbliżej ściany. Gdy był w połowie spotkania z ziemią chwycił się okna, a potem poszło już całkiem banalnie. Zeskoczył i pognał ulicą śladem wozu.
Nie dłużej niż w minutę udało mu się wskoczyć do wozu i znaleźć przy Holendrze.
Gdy tylko zobaczył, że nic mu nie jest, ale kaptur zsunął mu się z twarzy, która byłą sama umorusana mąką nie mógł powstrzymać śmiechu.
- Nie martw się, wszystkie chicas też tak reagują! Ale jeśli na mnie lecisz, to nie musisz od razu dosłownie! - wyszczerzył się, ale zaraz potem przypomniał sobie, że tak, ten facet to sztywniak, więc zakaszlał, przestał się śmiać, ale szeroki uśmiech wciąż nie schodził mu z twarzy.- Pardón, żartuję. Spójrz, masz pełno mąki na twarzy - zmienił temat, podskoczył jeszcze kawałek i rękawem starł mąkę z czoła Holendra. Zmarszczył lekko brwi.
- Nadal wyglądasz śmiesznie. W każdym razie, soy Antonio. Dobrze cię w końcu poznać, dużo o tobie słyszałem.
Ardwi
Ardwi

Liczba postów : 191
Join date : 04/06/2011
Age : 29
Skąd : Zadupie Polski!

Powrót do góry Go down

Londyn (biedniejsza część) Empty Re: Londyn (biedniejsza część)

Pisanie by An Sob Sty 14, 2012 4:54 pm

Kichnął parę razy, bo mąka dostała mu się do nosa.
- Nie ma czasu na takie pogawędki. Musisz zaprowadzić mnie do kryjówki, natychmiast. - Normalny człowiek przynajmniej by się zawstydził, a Jayden? Jayden nie, miał serce chłodne jak skała, był odporny na jakiekolwiek takie... dwuznaczności, życzliwości i w ogóle. Co z tego, że dopiero co na widok tego faceta spadł z dachu. I bynajmniej nie dlatego, że był brzydki... Sam zaczął wycierać sobie twarz dłońmi. Fakt, musiał w tej mące wyglądać naprawdę bardzo zabawnie.
- Słyszałeś? Cóż... Nie wiem, czym sobie zasłużyłem na rozgłos, ale w porządku. - Wyskoczył z wozu i zatrzymał się w miejscu. Czekał, aż nowy kolega również to zrobi. - Jayden.
An
An
Admin

Liczba postów : 144
Join date : 04/06/2011
Age : 28
Skąd : Skołyszyn

https://hetalia.forumotion.co.uk

Powrót do góry Go down

Londyn (biedniejsza część) Empty Re: Londyn (biedniejsza część)

Pisanie by Ardwi Sob Sty 14, 2012 5:37 pm

Holender był bardziej sztywny niż trupy, które Antonio czasem produkował. Nawet nie zareagował na zaczepkę, nie zawarczał, nie wydawał się zażenowany... W ogóle nie był słodki.
- Dlaczego tak się śpieszysz? Walka o sprawiedliwość nam nie ucieknie, wiesz, compañero - zarzucił mu Antonio. Swoją drogą, on sam zwykle miotał się pomiędzy stanem nadpobudliwości, jak teraz, albo siesty, dlatego oskarżanie Holendra o brak cierpliwości to raczej niezamierzona hipokryzja.
- Si, trochę o tym, co zrobiłeś w Wenecji i Amsterdamie, a jak się okazało, że przyjedziesz, to obgadaliśmy cię w bractwie~ - oświadczył miło, ale ledwo skończył i jego towarzysz bezczelnie wyskoczył! Chociaż nie, moment, to chyba był dobry pomysł. Antonio uśmiechnął się pod nosem,w stał i jednocześnie odwrócił głowę w stronę woźnicy. - Dzięki za podwiezienie, staruszku! - podziękował wesoło komuś, kto na oko wyglądał jakby uciekł z muzeum, a następnie wyskoczył z wozu. Prosto w kałużę, ta ulica była ich pełna, ale nie przejął się tym zbytnio.
- Wiem - odpowiedział i wyciągnął w jego kierunku rękę. - Van Laren? Więc chcesz trafić do siedziby bractwa? - O, o, to ten moment, kiedy każdy miałby ochotę go uderzyć. Bo przecież Jay wcale nie trąbi o tym od początku! - Teraz jesteśmy na Old Compton Street. Możemy pójść spacerkiem.
Ardwi
Ardwi

Liczba postów : 191
Join date : 04/06/2011
Age : 29
Skąd : Zadupie Polski!

Powrót do góry Go down

Londyn (biedniejsza część) Empty Re: Londyn (biedniejsza część)

Pisanie by An Sob Sty 14, 2012 11:18 pm

- Obgadywaliście? - zdziwił się. Może gdyby był kobietą z wahaniem nastrojów, przejąłby się tym. Mówienie komuś, że był obgadywany, z góry brało się za nietakt, czy jakąś straszną nieuprzejmość. - Trochę jak... obiekt naukowy, prawda?
Nie, nie był tępy! Po prostu chciał to sobie jakoś wyobrazić. On i ludzie to były zupełnie dwie różne rzeczy, naprawdę. Chyba nigdy nikogo nie obgadywał, z nikim jakoś długo nie dyskutował. Mimo to, w jego głowie roiło się od myśli, a gdyby tak wszystkie zaczął w pewnym momencie wygłaszać, to można by było uznać go za jakiegoś filozofa.
- ...Chcę tam trafić od samego początku. - Podniósł nieco swój głos. A potem... Potem zerknął na jego rękę i mu ją uścisnął. O dziwo, nie był to typowy męski uścisk, jakby tak człowiek mocniej się nad tym zastanowił.
- W porządku. Bylebyś znowu nie zechciał zabić mnie po drodze. - Westchnął i przekręcił oczyma.
An
An
Admin

Liczba postów : 144
Join date : 04/06/2011
Age : 28
Skąd : Skołyszyn

https://hetalia.forumotion.co.uk

Powrót do góry Go down

Londyn (biedniejsza część) Empty Re: Londyn (biedniejsza część)

Pisanie by Ardwi Nie Sty 15, 2012 8:05 am

- Si. No. No sé. Chyba nie! Po prostu o tobie mówiliśmy, ale to nie było nic złego - odpowiedział Antonio całkiem szczerze. Chociaż z natury nie był do końca szczery, raczej otwarty. Może wychowanie na wyspach powinno go oduczyć śródziemnomorskiej otwartości, ale w tym przypadku wygrały geny.
- Nie ma sprawy - uśmiechnął się, a jego umysł skutecznie zignorował niewygodną część rozmowy. - Nie spróbuję.
Lekko ścisnął jego dłoń, a następnie obrócił się na pięcie i pokierował ich w głąb miasta.
- Swoją drogą, compañero, nie masz ze sobą jakiejś walizki? Czy wszystko chcesz zdobyć na miejscu? Jak nie będziesz miał co ze sobą zrobić, to Arturo na pewno cię weźmie. Ma wielki dom, wiesz i prawdziwe łóżka, lepsze niż to, co ci dadzą w bractwie.
Przeszedł już z trybu "morderca" na "pogodny głupek, który wypił za dużo wina i nie potrafi się zamknąć". Ale tak naprawdę zrobił to, ponieważ w rzeczywistości był odrobinę zakłopotany towarzystwem Jaya. Przez lata żył z Arthurem, największym, gburem w okolicy dopóki się nie upił, więc niby powinien być przyzwyczajony do tego typu ludzi, ale... Cóż, ciągle czuł się trochę nieswojo.
Ardwi
Ardwi

Liczba postów : 191
Join date : 04/06/2011
Age : 29
Skąd : Zadupie Polski!

Powrót do góry Go down

Londyn (biedniejsza część) Empty Re: Londyn (biedniejsza część)

Pisanie by An Nie Sty 15, 2012 10:39 am

- Nie mam walizki, ale mam pieniądze. - Taszczenie bagażu było według niego bez sensu. Znając życie, to i tak nie skorzystałby za wiele z tych wszystkich rzeczy, które by ze sobą przywiózł. A poza tym, był synem bankiera, więc mógł pozwolić sobie na... drobną pożyczkę od ojca. Najmłodszy nie był, musiał żyć na własną rękę, jednak rodzina wciąż w niektórych sytuacjach go wspierała. To dziwne, że stał się taki oschły, skoro wychowywano go w tak dobrych warunkach.
- Nie wiem, kto to ten Arturo, ale... Nie za dużo was tutaj? Hiszpan? - Uniósł brwi do góry, w niemałym zdziwieniu. Jeszcze chwila i okaże się, że wcale nie jest w Londynie, a w jakimś... Madrycie, czy innym cholerstwie.
- To nie jest najważniejsze. Wystarczyłaby mi nawet deska. - Odmruknął i zaczął iść do przodu. Miasto bardzo powoli budziło się do życia. Od czasu do czasu można było natrafić nawet na jakiegoś przechodnia...
- Opowiedz mi coś więcej o tym, co się dzieje. Tutaj, konkretnie.
An
An
Admin

Liczba postów : 144
Join date : 04/06/2011
Age : 28
Skąd : Skołyszyn

https://hetalia.forumotion.co.uk

Powrót do góry Go down

Londyn (biedniejsza część) Empty Re: Londyn (biedniejsza część)

Pisanie by Ardwi Nie Sty 15, 2012 10:57 am

- Fajny sposób! Na pewno dużo wygodniejszy i nie trzeba się męczyć! - ucieszył się Antonio i krótki moment wyglądał, jakby właśnie doznał jakiegoś objawienia. Ale potem się uspokoił i tylko zachichotał pod nosem. - Nie, Arturo to największy herbaciarz jakiego spotkasz, serio. Jest jednym z nas.
Herbaciarz był określeniem Antonia na Anglików w ogóle, a mówiąc "jeden z nas" miał na myśli asasynów. Pozostawała tylko nadzieja, że Jay się domyśli, że Arthur nie jest hiszpańskim sprzedawcą herbaty, a angielskim asasynem.
A w tym wesołym "Madrycie czy innym cholerstwie" właśnie zaczął kropić deszcz.
- Ahh, rozumiem... - Hiszpan zamyślił się na krótki moment, a latami przyzwyczajenia nie zwrócił uwagi na mżawkę. - Więc jesteś jednym z tych... Ascetów, co, copmañero? W sumie to na takiego wyglądasz - stwierdził. I niespodziewanie Stało Się. Po kolejnym pytaniu Jaya Antonio zamilkł na więcej niż sekundę (ale jednocześnie nie dłużej niż pięć).
- Chyba lepiej będzie o tym pomówić, jak znajdziemy się na miejscu, si? - uśmiechnął się w końcu lekko. - Miasto żyje.

Ardwi
Ardwi

Liczba postów : 191
Join date : 04/06/2011
Age : 29
Skąd : Zadupie Polski!

Powrót do góry Go down

Londyn (biedniejsza część) Empty Re: Londyn (biedniejsza część)

Pisanie by An Nie Sty 15, 2012 2:44 pm

Herbaciarzem? Cóż, w jego kraju też tak nazywano Anglików. Czasem złośliwie, czasem żartobliwie... Och, nieważne, teraz nie miało to żadnego znaczenia!
- Nie... Powiedziałem to tak tylko w przenośni. - Zamrugał parę razy i zmarszczył nieco brwi. Nie spodziewał się, że ktokolwiek weźmie to na poważnie. Jego styl bycia robił jednak swoje - prawie każdy myślał, że wszystko co powie jest prawdą. Więcej to miało chyba minusów, niżeli plusów, ale...
- ...naprawdę wyglądam jak obdartus? - Gdyby był dziesięć lat młodszy, to zapewne obraziłby się, obruszył czy cokolwiek. Jako iż był dojrzały, to nie widział powodu to wszczęcia kłótni.
- W porządku. - Idąc przed siebie, rozglądał się jednocześnie wokół. Szczerze mówiąc, to w Anglii był zaledwie trzy razy. I nie, nie w żadnym mieście - tylko w małych wioskach.
-Jeszcze żyje.
An
An
Admin

Liczba postów : 144
Join date : 04/06/2011
Age : 28
Skąd : Skołyszyn

https://hetalia.forumotion.co.uk

Powrót do góry Go down

Londyn (biedniejsza część) Empty Re: Londyn (biedniejsza część)

Pisanie by Ardwi Nie Sty 15, 2012 3:22 pm

- Ach... - zerknął na Jaya i zmierzył go spojrzeniem.
Antonio zwykle używał przenośni w jednym przypadku; kiedy chciał kogoś zaciągnąć do łóżka. Wiadomo, zajaberować kobiety tekstem o gwiazdach ich jej oczach zawsze było lepiej niż powiedzieć, "że masz eee ładne oczy".
- Nie, nie wyglądasz. Masz tylko trochę mąki na twarzy i... H-hah - uśmiechnął się i bez ostrzeżenia skręcił w bardzo wąską uliczkę. Jay prawie ocierał się ramionami o ściany, a gdy na drodze stanęła im beczka musieli przejść bokiem. Zanim z niej wyszli, Antonio obrócił głowę i uśmiechnął się do Jaya.
- Po prostu wydajesz się strasznie oddany sprawie, kolego. To dość niezdrowe, ale nie będę cię teraz tym truć! - Teraz wyszli na inną, szerszą i bardziej zatłoczoną ulicę. Wyminęli powozy i skręcili w następną i następną, aż można było całkiem się pogubić.
- Jeszcze? Nie przejmuj się, niedługo zobaczysz, że Londyn to bardzo żywe miasto - nawet jeśli Antonio zauważył sugestię, to ją zignorował. - Mogę ci pokazać w wolnej chwili... O, patrz, już prawie dochodzimy - zmienił temat.
Ardwi
Ardwi

Liczba postów : 191
Join date : 04/06/2011
Age : 29
Skąd : Zadupie Polski!

Powrót do góry Go down

Londyn (biedniejsza część) Empty Re: Londyn (biedniejsza część)

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content


Powrót do góry Go down

Strona 1 z 2 1, 2  Next

Powrót do góry


 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach