Dwór Kirklandów!
3 posters
Strona 2 z 2
Strona 2 z 2 • 1, 2
Re: Dwór Kirklandów!
Słysząc "w imieniu bractwa" zatrzymał się i odwrócił w stronę Arthura. Czyżby coś zaczęło się w końcu dziać?
- Tak, tak... - Wyglądał tak, jakby nagle wyrwał się z innej rzeczywistości, lub jak kto woli - jakichś swoich kłopotliwych przemyśleń.
- Co trzeba zrobić? - Spytał i wyciągnął dłoń, by podrapać się po skroni. Musiał wyglądać naprawdę idiotycznie, ale... Może jednak nie było tak tego po nim widać? Wbrew pozorom, nawet jak coś niesamowicie głęboko przeżywał, jego wyraz twarzy zazwyczaj pozostawał taki sam - chłodny, obojętny, z nutką zdenerwowania. Inaczej się sprawy miały, gdy chodziło o... No, sprawy miłosne, czy jak to tam inaczej nazwać.
- Tak, tak... - Wyglądał tak, jakby nagle wyrwał się z innej rzeczywistości, lub jak kto woli - jakichś swoich kłopotliwych przemyśleń.
- Co trzeba zrobić? - Spytał i wyciągnął dłoń, by podrapać się po skroni. Musiał wyglądać naprawdę idiotycznie, ale... Może jednak nie było tak tego po nim widać? Wbrew pozorom, nawet jak coś niesamowicie głęboko przeżywał, jego wyraz twarzy zazwyczaj pozostawał taki sam - chłodny, obojętny, z nutką zdenerwowania. Inaczej się sprawy miały, gdy chodziło o... No, sprawy miłosne, czy jak to tam inaczej nazwać.
Re: Dwór Kirklandów!
Obserwować nagłą zmianę w podejściu Jaya na słowo "bractwo" było całkiem zabawne. Arthur pokręcił lekko głowę.
- Jest coś... Zrobiłbym to sam, ale jestem zajęty dzisiaj w nocy, a potrzebuję kogoś zaufanego.
Że Antonio? Nie, nie ma mowy, Arthur musiał trzymać go z daleka od tego typu misji. Dlatego prosił Jaya, widząc, że mężczyzna jest zdeterminowany, żeby im pomóc. Poza tym był... Godny zaufania, tego Anglik był pewien.
- Chciałbym, żebyś poszedł pod ten adres dzisiejszej nocy - oznajmił, wyjmując z marynarki zwitek papieru z wypisanym ładnym równym pismem adresem. - Spotkasz się tam z kimś, kto powinien mieć ważne informacje na temat klucza.
Arthur zawahał się i spojrzał na Jaya z mina wyrażającą dziwne zakłopotanie. Prawie, jakby się wstydził, że prosi o to Jaya.
- I... Może być gorąco - dodał dziwnym tonem. - Zgadzasz się na to?
- Jest coś... Zrobiłbym to sam, ale jestem zajęty dzisiaj w nocy, a potrzebuję kogoś zaufanego.
Że Antonio? Nie, nie ma mowy, Arthur musiał trzymać go z daleka od tego typu misji. Dlatego prosił Jaya, widząc, że mężczyzna jest zdeterminowany, żeby im pomóc. Poza tym był... Godny zaufania, tego Anglik był pewien.
- Chciałbym, żebyś poszedł pod ten adres dzisiejszej nocy - oznajmił, wyjmując z marynarki zwitek papieru z wypisanym ładnym równym pismem adresem. - Spotkasz się tam z kimś, kto powinien mieć ważne informacje na temat klucza.
Arthur zawahał się i spojrzał na Jaya z mina wyrażającą dziwne zakłopotanie. Prawie, jakby się wstydził, że prosi o to Jaya.
- I... Może być gorąco - dodał dziwnym tonem. - Zgadzasz się na to?
Ardwi- Liczba postów : 191
Join date : 04/06/2011
Age : 29
Skąd : Zadupie Polski!
Strona 2 z 2 • 1, 2
Strona 2 z 2
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach
|
|